Archiwum 27 października 2002


paź 27 2002 ReLaCjA z MeCzU
Komentarze: 13

Qrwa. Ja pierdolę! Qrwa chuj! I qrwa chuj w tym najgorsze, że qrwa nic sie nie dzieje! Ja pierdolę. Dzisiaj niedziela! Nienawidzę niedziel! Wogóle same słowo 'niedziela'! Kto je qrwa wymyślił!? Chyba Styć jakiś!A włacha! Wczora grałyśmy meczyka! Oczywiście jak zwykle wygrałyśmy! A dzięki komu? No?..No?... No właśnie qrwa! Napewno nie dzięki mnie! Ale cicho, cicho(no qrwa mówiłam cuś!) No dopra nie musi być cicho, i tak powiem (qrwa napiszę raczej! Ja pierdolę! Wchodzimy se nomalnie.. ładnie, legalnie na halę.. (a raczej się wpieprzamy...ale dobra) a tam zgadnijcie kogo spotkałam! Nie, nie! Chodzi mi o MAGDULCA! Sell miał trening kiedy się tam wtranżeliłyśmy... Nom ale SpoX. Ja nic nie mówię. Ale to jeszcze nie najgorsze!!! Biorę i idę se trochę dalej i qrwa zawału prawie dostałam! Tam mi jakaś obśliniona morda wyskakuje: "Gdzie to, przecież tu jeszcze jest trening!"<--- Nie muszę chyba mówić, że to był Styć... Nom ale spoko.. zatkałam nos i jakos to wytrzymałam.. Później dziewczyny d Sella już se wylazły( nie wiem czy się nas wystraszyły, czy poprostu trening się skończył, ale myka, już w to nie wnikam...qrwa człowiek nie czuje jak mu się rymuje) Ale chuj.. jedziemy dalej... No to my se wchodzimy w naszych sławnych drechach.. no i qrwa gramy... Styć się już od początku wqrwiał, bo wygrywałyśmy 20-toma. Ano, bo przez mecz naszym trenerem Ojciec Kazia był... ale spoksik było.. Nomalnie gramy... No i Styć już tam wqrwia.. już se włosy spod pach wyrywa( bo ze łba już wszystkie powyrywał)...No bo jaki on trener skoro taki hor...taka Agacia mu kosze rzuca.... No a my i tak wygrywamy.. Ale przyznam był moment, że wygrywałyśmy tylko trzema.. ale Agatka weszła i pozamiatała... heh.. nom ale luzik. Ale Najfajniejsze na końcu.. Ja nie mogę.. gramy se gramy i zostało tylko pięć osób zdolnych do gry(Kaziu i Boku za 5 zleciały..), no to ja się zacieszam, że nie zejdę.. No i gramy.. Aż tu nagle gruba Monia na kosza wchodzi no i.. oczywiście wpada na mnie:) Ja już się nie kłócę o to, że ofens był, ale spoX. Zatoczyłam się... Na ścianę.. od ściany o sufit.. o drzwi wejściowe... na podłogę... i krzywo stanęłam(auaaaa). Ja tam się wiję na podłodze.. Styć jak zwykle zaciesza pałę.. Frodo panikuje, że w czwórkę będą musieli gierzyć... a ja leżę.. Ale nagle cuś mi łeb przeszyło!: "TEJ! Przecież mnie nic nie boli!". Not o wstaję.. "Qrwa maC"-se myślę-"ludzie!Ja chodzę!". Frod się zaczął radować, ale później się... zbulwersował(niezłe, nie?), bo tutaj gwizdeK: 5! Ale się wqrwiłam.. przecież był ofens.. ale chuj! I tak byłam szczęśliwa. Oki spadam bo Jac przylazł:))) 

agatex : :